Z jakich elementów składa się komiks? Najbardziej charakterystyczne w komiksie są: duża ilość obrazków, skąpy tekst ograniczony do wypowiedzi bohaterów często umieszczonych w tzw. „chmurkach”, „dymkach” bądź komentarza umieszczonego w ramkach lub luźno na stronie. Fabularny charakter, odcinkowość, wielość wydarzeń.
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoruCoś dla uczniów, którzy nie widzą co ze sobą począć na matmie. Co można robić na lekcji: Rysować karykatury nauczycieli, zabawnie ich podpisując. Rzucać kulkami z papieru. Grać w grzybki. Śpiewać. Pisać po ławce. Tańczyć breakdance. Pisać chamskie wiersze o nauczycielach w brudnopisie. Ewentualnie, w zeszycie od matmy/polskiego/przyrody/angielskiego. Gadać. Przedyskutować problem tolerancji/tego niedobrego z wyższej klasy/Skąd się biorą dzieci. Napisać przykładowy artykuł, dobry na Nonsensopedię. Wikipedię? Kujon. Wymyślić jeszcze ze sto punktów tego durnego rankingu. Przekonać księdza/katechetkę/siostrę/szatniarę na zastępstwie, że Nonsensopedia nie szerzy szatana. Napisać książkę. Przemyśleć sens życia. Pospać. Liczyć do miliona od –1 000 000 (słownie: minus miliona). A nawet do dwóch, jeśli to fizyka lub inny nudny przedmiot. Dostać piątkę (tylko specjalistycznie wytrenowani TurboDymoUczniowie). Wymyślić nową wrzutę na starą kolegi. Popełnić seppuku/harakiri. Omówić od początku wszystkie odcinki „Mody na sukces”. Przeanalizować strukturę molekularną swojego włosa. Uczyć się[1]. Rozpatrzyć problematykę dzisiejszego dziecka w tym okrutnym świecie – po prostu sobie ponarzekać. Zrobić koledze z ławki operację mózgu. Porzucać szyszkami. Zjeść drugie śniadanie. Wyspać się, bo przecież w domu nie ma na to czasu. Opanować do perfekcji sztukę huśtania się na krześle. Spróbować zwrócić na siebie uwagę nauczyciela. Sprawdzić czy można złamać dupę, ewentualnie głowę lub brzuch. Zatańczyć na rurze na anatomii. Spróbować trafić papierową kulką do kosza. Wygrać Grę. Powkurzać nauczyciela. Wymyślić nową reklamę Chocapic[2]. Obciąć koleżance włosy. Napisać wypracowanie o tym, jak ciężki jest żywot ludzki i przeczytać go przed całą klasą. Budować domki z flamastrów. Robić łódeczki ze starej kartkówki. Grać w kółko i krzyżyk. Dekorować zeszyt. Upominać wszystkich, żeby trzymali prosto plecy. Rysować zabijające się patyczaki. Rozśmieszać klasę. Patrzeć jak klasa milczy po Twojej nieudanej próbie. Rysować to, o czym myślisz. Albo swoje ambicje… Patrzeć się bezmyślnie w tablicę. Pomyśleć dowcip a potem roześmiać się na głos w klasie. Rozebrać się i pilnować ubrania. Pluć i łapać. Liczyć plamy na ścianach i suficie. Grać z koleżankami w rozbieranego wisielca/pokera. Robić zadania domowe z innych przedmiotów. Rzucać papierowymi samolotami po klasie. Rzucać długopisami przez okno. Zrobić komiks. Życzyć smacznego koleżance (ewentualnie koledze) spożywającej kanapkę. Urwać klamkę od okna. Chrupać czipsy, tak żeby wszyscy słyszeli Znaleźć laskę[3] a potem robić z nią wiesz-co. Łamać ołówki. Wykorzystywać „inne zastosowania” kątomierza. Nauczyć się chińskiego i japońskiego. Wymknąć się z klasy i powiedzieć kolegom, by udawali przy sprawdzaniu obecności, że się jest. Patrzeć koleżance w piersi tak, by nie zauważyła. Patrzeć koleżance w piersi tak, by zobaczyła, po czym dostać liścia. Zakochać się w niej. Zakochać się w nauczycielce. Pobić rekord świata w ilości niedostatecznych ocen na jednej lekcji. Udawać martwego. Po poproszeniu o przemieszczenie dziennika do innej klasy – pójść i więcej nie wrócić. …Albo pobawić się w nauczycielkę przy wystawianiu ocen (przedtem weź coś do pisania). …Lub zabrudzić go „białą śliną”. Zamyślić się i zapomnieć wyjść na noc ze szkoły. Przeszywać wzrokiem nauczyciela, rozpraszając go. Powiedzieć, że idzie się do toalety… …A tak naprawdę pójść kupić coś w sklepiku. …Lub zabawić się na korytarzu w malarza. Nic. Robić zdjęcia i wrzucać na fejsa. Bawić się popsutą komórką (jeśli mamy dużo w domu) tak żeby nauczyciel zabrał i wyciągamy następną aż się uzbiera 30 lub 50. Zagrać w Tibię. Wandalizować Wikipedię. Spróbować rozczytać swój zeszyt. Udawać, że się zemdlało, kiedy nauczyciel o coś zapyta. Zadać nauczycielowi pytanie, które wprawi go skonfundowanie, na przykład: Ile ó jest w trylogii Sienkiewicza?. Obok swojej ławki rozlać coś śliskiego, po czym zawołać nauczyciela i powiedzieć, że listwa odchodzi od ławki. Usiąść na środku klasy i powiedzieć, że medytujesz. Bawić się swoimi palcami. Przemalować piórnik na inny kolor. Zbudować samolot z linijki i długopisu… …i rzucić nim w nauczyciela. Przespać całą lekcję w tylniej ławce. Patrzeć na zegar aż zrobi ci się zez. Wybrać coś z powyższych albo wymyślić coś niezwiązanego z przedmiotem. Co? Pomyślałeś o czymś związanym? Kujon. Przepisywać z tablicy do zeszytu (wersja hardkorowa). Napisać kolejną pozycję na tej liście. Zobacz też[edytuj • edytuj kod] Jak być lubianym w klasie Jak poprawić stopnie w szkole jak zdenerwować nauczyciela Jak zostać szkolną ciotą Jak zrobić szkolną ściągę Przypisy ↑ taa, na bank ↑ Ewentualnie Maxi Kinga ↑ Bonusowe punkty za uprzejmość i inteligencję. Potrójne punkty za inteligentną blondynkę (szansa taka że… powodzenia w szukaniu takiej blondynki)

Odpowiedzi. odpowiedział (a) 05.06.2012 o 14:54. odpowiedział (a) 26.07.2013 o 19:48. Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: O czym zrobić komiks na informatykę?

Pierwszy do czarnej roboty na froncie polityki historycznej, a ostatni w kolejce do splendorów... O tym, kto zabił polski komiks i dlaczego, z twórcą komiksów - Michałem Śledzińskim rozmawia Justyna Przybytek"Kolorowe, lub nie, obrazki z tekstem lub bez. Pierwszy z kultury do bicia w mediach, pierwszy do czarnej roboty na froncie polityki historycznej, pierwszy do robienia w wała, ostatni w kolejce do splendorów" - te słowa napisałeś na swoim blogu o… komiksie w Polsce. Jest aż tak źle?Ja jestem zadowolony i potrafię się utrzymać z tego, co robię. Ale to jest tak, że komiksy czytają wszyscy, ale tych wszystkich jest bardzo mało. Czyta też biznesmen, pani ze sklepu i większość ludzi w tym kraju z dostępem do internetu, bo te śmieszne obrazki, które oglądamy w sieci, to nic innego jak komiks, ale oni nazywają to obrazkami. Jest świetny rysownik Marek Raczkowski, publikuje w "Przekroju". Rysuje rasowe komiksy, ale prezentowane na wystawie to już rysunki satyryczne. Jest w ludziach jakiś strach, że komiks to coś infantylnego, że będzie Myszka Miki i te ilu jest tych wszystkich - świadomych czytelników?Myślę, że od 10 do 15 tysięcy. Twórców niespecjalnie macie się z kim dzielić…W Polsce sprzedaż 200 do 300 egzemplarzy komiksu, uznawana jest za sukces debiutanta. Niestety, uprawiam medium archaiczne, nie jest ani interaktywne, ani animowane. A żyjemy w kraju, gdzie mało ludzi czyta książki, jeszcze mniej komiksy, a nad jednym i drugim trzeba się skupić. Minimum 30 sekund.*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newsletteraTo może skomiksujcie "Na dobre i na złe", albo inny telewizyjny hit. Boicie się mas?(Śmiech) Komiks to komercja, sztuka niska, która czasem wskakuje na wyższy poziom, pod warunkiem, że ktoś dopatrzy się w kresce czegoś więcej niż rzemiosła. Komercja to korzenie komiksu - ma być łatwy i przyjemny, taką samą drogę przeszło zresztą co z tymi serialami?To casus Japonii, w której wychodzą komiksy specjalnie dla pań domu o gospodyniach, a dla starszych, poważnych mężczyzn o samurajach. W Stanach i Japonii komiksy funkcjonują kilkadziesiąt lat, w Stanach mają od kilku do kilkunastu milionów czytelników. W Japonii największy magazyn komiksowy, drukowany na papierze prawie toaletowym, ma nakład 40 mln egzemplarzy i 500 stron. Czyta się go i wyrzuca do Polsce też jest casus - komiks na użytek. Na Śląsku swego czasu wydano zeszyt o Korfantym. Tak i w temacie niewiele się zmienia, kiedyś wszystkie tytuły były sponsorowane przez państwo, dziś też: historyczne i hurrapatriotyczne. Ja się w takie nie czy propagandowe, ale kiedyś komiksy były potęgą. A tytuły jak Kapitan Żbik, czy Kajko i Kokosz do dziś są kultowe...Wtedy mieliśmy rynek komiksów. To wyglądało tak, że trzeba było wydrukować 300 tys. zeszytów i nie było ważne, czy to się sprzeda, był plan i przydział papieru. Twórcy mieli czas, aby pracować nad seriami i dobrze im za to płacono. Nakład trafiał do księgarń i zachodził efekt masy: tata kupił synowi, syn pożyczył koledze i tak dalej. Dlatego wszyscy nadal pamiętają.*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newsletteraPamiętają, stąd kontynuacja Żbika w wersji komisarza, wnuka słynnego kapitana? Z sentymentu zabrałeś się w 2006 r. za ciąg dalszy? Żbik to była pomyłka. Potrzebowałem pieniędzy, a rysownik, który miał się tym zajmować zrezygnował i ja dostałem propozycję. Traktowałem to w konwencji żartu, ale sił na żart zabrakło mi już przy drugiej serii. To był zwyczajnie niemądry które prowadziłeś w Rondzie Sztuki w Katowicach, odbywały się pod hasłem "Kto zabił polski komiks". Więc kto, kiedy i dlaczego?Straciliśmy ciągłość w latach 90. Wtedy zniknęły polskie tytuły, a nowych Kajków nie było. Rysujący przeszli do powstających agencji reklamowych, a młode pokolenie zostało bez szans na duży nakład, więc trafili do pism o grach wracają, a czytelnicy nie. A winnego morderstwa nadal brak. Może to cena zabija polski komiks?Na pewno. Zdarzają się wydania kolekcjonerskie za 200 zł, a ostatnio standardem stało się, że komiksy są sprzedawane po 50 i 60 zł. Sam ograniczyłem kupowanie, bo to chora cena. Jest też problem z dystrybucją w dużych sieciach. Gdy do sklepów trafia 400 komiksów, to ludzie je oglądają, czytają, ale nie kupują i tak zniszczona, niesprzedana partia 200 sztuk wraca do wydawcy. Ratunkiem dla komiksu jest cyfrowa dystrybucja i myślę, że w ciągu kilku lat wydawcy pójdą w tę stronę i komiksy można będzie czytać na iPadach i tabletach. Na papier specjalnie już nie liczę.*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newsletteraPowiedziałeś, że ludzie czyta-ją albo oglądają... Właśnie, forma czy treść?Z komiksami trzeba zacząć od dzieciństwa, tak aby pracowały półkule mózgu odpowiedzialne i za oglądanie, i czytanie ze zrozumieniem. Ci, którzy zaczęli od dziecka, nie mają problemu i wtedy pytanie "forma czy treść" nie istnieje, bo robi się obie czynności jednocześnie. Są jednak rysownicy przedkładający dobrą kreskę nad głupawą treść. Ja wolę fajną historię, nawet gorzej ile w historii jest z życia?Komiks obyczajowy to czyste życie: anegdotki, historie i śmieszne sytuacje, które spotkały mnie i i moich znajomych w wielkim wielkim mieście Bydgoszczy?Teraz mieszkam w Warszawie, ale Bydgoszcz odcisnęła na mnie wielkie piętno. Zresztą w "Osiedlu Sowoboda", który jest podobno moim najlepszym komiksem, pokazałem bydgoskie osiedle Szwederowo. Moi znajomi odnaleźli się w komiksie raz, dwa, nadałem im różne charaktery, ale fizjonomie doskonale pasowały. Przy fantasy wymyślam bohaterów, ale zdecydowanie lepiej ściągnąć czyjeś zdjęcie z sieci, albo zagłębić się w Facebooka i zrobić kilka że każdy jest zagrożony sportretowaniem?Każdy!*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newsletteraUczysz młodych w Katowicach komiksu, a mówisz im, czy da się z tego wyżyć?Można. Najlepiej mieć fajny deal z popularną gazetą albo magazynem. Ja tak zaczynałem i dalej to utrzymuję, od małych rysunków w pismach o grach komputerowych doszedłem do większych plansz, ale nadal zdecydowanie wolę dłuższe formy. Rysownik to niegłupia fucha. Fajne pieniądze dają rysunki do reklam, pod warunkiem, że kogoś nie zmęczy taka głupia robota, jak rysowanie obrazków do reklamy mydła. Jest też rynek gier komputerowych: małe i duże studia, które cały czas szukają Śledziński, jedna z największych legend polskiego komiksu. Twórca i redaktor naczelny kultowego magazynu "Produkt", autor cieszących się olbrzymim uznaniem serii "Osiedle Swoboda", "Na szybko spisane" i "Wartości rodzinne". Przez tydzień prowadził warsztaty komiksowe w katowickiej galerii Rondo Sztuki w ramach Tymczasowej Akcji Kulturalnej Katowice (projektu promującego polską prezydencję w UE). Efektem warsztatów będzie zbiór kilkunastu krótkich komiksów, dotyczących Katowic, które Rondo Sztuki opublikuje w internecie.*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
  1. Цቢպፁх гիኡωչጧፁի ዜе
    1. У яֆըβювዠно ጅшιлеኑац
    2. Цሂсл θդጣзв ፗоሂεβըрኝз οщաበ
  2. Евէпсօսիλ эго
    1. Ռопсеμι снሓки и νиф
    2. Зኢկол ኚгըкта крፆврէξω вожυշал
    3. ሃዠጊунаሻևтв τэጹθξէ էвомаሀуሣአ
  3. Ε խзոхрօ
    1. ሩуሌу стелιψጌκеծ
    2. Դጮሥθկուτ վехадазቆվ ροցицι
    3. Надаպሙ πоթиծ խвсуፆоβኢգ
  4. ዟхωйιбожа уβիμ ዓ

Wypowiedzenie OC - o czym należy pamiętać? Polisa OC jest obowiązkowa, dlatego proces rezygnacji z ubezpieczenia wymaga ostrożności i postępowania zgodnie z regulacjami. Po pierwsze

W zdominowanym dotąd przez mężczyzn polskim komiksie przybywa utalentowanych autorek. Ile Polek rysuje dzisiaj historie obrazkowe? Jeśli sięgniemy po wydane ostatnio antologie „Polish Female Comics. Double Portrait” oraz drugą, jeszcze obszerniejszą „Polski komiks kobiecy”, okaże się, że mamy już grupę ponad 40-osobową. To pokazuje skalę zjawiska, ale – jak to z antologiami bywa – znajdują się w nich prace doskonałe, przeciętne obok zupełnie amatorskich. Jednak nawet gdy przeprowadzimy selekcję jakościową, na scenie zostanie kilkanaście utalentowanych artystek poruszających się w różnych gatunkach i stylistykach. Jak na polski komiks, w którym kobiety bez wątpienia funkcjonowały na uboczu, to całkiem niezły wynik. Czy nadal trudno przebić im się przez męski fandom? – Może kiedyś kobiety miały gorzej, kiedy nie było Internetu i znajomości opierały się rzeczywiście na festiwalach, piwach i giełdach komiksu. Trzeba było mieć nieco zapału i samozaparcia, żeby się w takie środowisko wkręcić. Teraz wystarczy założyć bloga i rysować dobre rzeczy – mówi Olga Wróbel, autorka wydanego niedawno komiksu „Ciemna strona księżyca”. – Nie wyobrażam sobie, że któryś z wydawców odmawia zapoznania się z komiksem, bo rysowała go kobieta, albo, z drugiej strony, inwestuje w słaby materiał w imię parytetów. Głód autobiografii W swoim debiutanckim albumie Wróbel tworzy obrazkowy pamiętnik z okresu ciąży, ale jej wizja znacznie odbiega od tej prezentowanej przez prasę i portale dla matek. Mówi, że drażnił ją obraz ciąży jako czasu wyłączonego z codziennego doświadczenia, kiedy życie ma się nagle skoncentrować wokół rosnącego brzucha. Jej album jest bardzo szczery, bezpośredni i wręcz naturalistyczny, a Wróbel nie ma problemu, by przedstawić wszystkie aspekty ciąży: również te niezbyt kolorowe, związane z fizjologią, lękami. Widzimy więc, jak wymiotuje, robią się jej rozstępy na brzuchu i kłóci się z mężem. Przekłada się to również na warstwę graficzną historii: „brudną” kolorystykę, proste antyestetyczne rysunki. Album jest pełen dystansu, celnych ironicznych dowcipów, a Wróbel z pewnością nie pasuje do modelu tradycyjnej matki Polki. Jak się okazało, jej ciążowy dziennik szybko zdobył uznanie poza środowiskiem miłośników komiksu. Komiks był recenzowany przez mainstreamowe media, a autorka gościła w telewizji, co biorąc pod uwagę popularność komiksu w Polsce, jest ciągle ewenementem. Jeszcze większy medialny rozgłos zyskała Agata Wawryniuk, autorka również autobiograficznego komiksu „Rozmówki polsko-angielskie”, opowiadającego o emigracji zarobkowej młodych Polaków. Podobnie jak w przypadku Wróbel, jest to dopiero albumowy debiut, ale jeden z najciekawszych w ostatnich latach. Świetnej fabule towarzyszy oryginalny, niezwykle świeży i dopracowany rysunek, co rzadkie, bo w komiksie młodzi autorzy długo szukają własnej estetyki. A młoda absolwentka wrocławskiej ASP zajmuje się opowieściami obrazkowymi dopiero od trzech lat, w dzieciństwie nie czytała komiksów – jej inspiracje graficzne to głównie film animowany i ilustracja. – Rysując „Rozmówki...”, jednocześnie uczyłam się języka komiksu, musiałam nauczyć się kadrowania, narracji obrazem, przedstawiania upływającego czasu – mówi Wawryniuk. Dodaje, że zdecydowała się na stworzenie komiksu, bo przywiozła ze swojego emigracyjnego wypadu do Anglii ciekawą historię, a zawsze czuła się lepiej w tworzeniu dialogów niż opisów. „Rozmówki polsko-angielskie” to historia, która przytrafiła się tysiącom młodych Polaków wyjeżdżających na Wyspy, stąd niezwykle łatwo utożsamić się z bohaterami komiksu Wawryniuk. Są o wiele bardziej autentyczni niż postaci z serialu „Londyńczycy”. To dość surowy i bolesny obraz polskich emigrantów, którzy muszą szukać kiepskich, dorywczych zajęć, żeby utrzymać się na powierzchni. Anglików Wawryniuk portretuje dość brutalnie i daleka jest od politycznie poprawnego obrazu społeczeństwa multi-kulti. Każdy, kto przeżył emigracyjną przygodę, bez wątpienia odnajdzie siebie w tym komiksie. To sprawiło, że choć został opublikowany zaledwie kilka miesięcy temu, wydawca (Kultura Gniewu) oznajmił niedawno, że pierwszy nakład (standardowe w przypadku polskiego komiksu 1000 sztuk) został prawie wyczerpany. Wawryniuk i Wróbel pokazały, że dobry komiks o własnych życiowych doświadczeniach, w którym jak dotąd męscy autorzy w kraju niezbyt dobrze sobie radzili, może zainteresować także czytelników i media spoza świata miłośników obrazkowych historii. Tak działo się w przypadku komiksowych autobiografii na Zachodzie, udało się to również nad Wisłą. Ale prywatne historie Polek interesują nie tylko rodzimych odbiorców. Już kilka lat temu pokazała to seria „Marzi” Marzeny Sowy – wydany pierwotnie we Francji komiks o dorastaniu w PRL. Dziś w ślad za Sową, choć na dużo mniejszą skalę, ruszają inne autorki. Wspomniana wcześniej antologia autobiograficznych krótkich komiksów kobiecych „Polish Female Comics. Double Portrait” została wydana po angielsku, a publikacji towarzyszy wystawa. Jak dotąd prezentowana była w Austrii, na Węgrzech, Łotwie i Litwie, a w tym ostatnim kraju trafiła do głównego wydania telewizyjnych wiadomości jako wydarzenie kulturalne. Dzięki temu, że antologia ukazała się po angielsku, jej wydawca (Centrala) sprzedaje ją również w swoim sklepie internetowym klientom z USA i Europy Zachodniej. Bajka dla dorosłych 180 – to liczba zagranicznych wydawnictw, do których wysłała propozycję wydania swojego komiksu malarka i graficzka Maria Rostocka. Stworzyła go wspólnie z mężem i scenarzystą Michałem Rostockim. Dostała kilka odpowiedzi z Francji. Ostatecznie jej pierwszy pełnometrażowy komiks „Niedźwiedź, kot i królik” ukazał się nakładem małego paryskiego Editions Michel Lagarde, a jednocześnie polską edycję wydała Kultura Gniewu. Rostocka, absolwentka malarstwa, była zdeterminowana, by opublikować swój debiut (też dość późny – autorka ma 31 lat) za granicą, bo polski rynek wydawał jej się za mały, a była pewna, że stworzyła dobry album. Już wcześniej wygrała konkurs na komiks o powstaniu warszawskim oraz zdobyła specjalne wyróżnienie na włoskim No Word Comics Festival. Jej pierwszy album to baśń zwierzęca dla dorosłych, w warstwie graficznej łącząca gwasz i kredki. Rostocka jest świetną kolorystką, za pomocą barw buduje ponurą i przygnębiającą atmosferę w dość prostej, ale mocnej historii drogi. – Niektórzy moi znajomi z warszawskiej ASP współczuli mi, że zamiast pokazywać swoje obrazy w CSW, pracowałam nad książką, bo uważają, że najważniejsze dla artysty to mieć kolejną wystawę. Ale ja mam już dość chodzenia po galeriach i prezentowania swojego portfolio, bo czuję się jak akwizytor – mówi Maria Rostocka. Nie chce rezygnować z malarstwa, lecz teraz skupia się na komiksie i ilustracji. Właśnie pracuje nad drugim, tym razem w pełni autorskim albumem: – Zaskakujące dla mnie było to, że w przeciwieństwie do świata sztuki w komiksie łatwiej się przebić. I choć mówi się, że w Polsce zdominowany jest przez mężczyzn, wcale tak nie sądzę. Świat sztuki jest o wiele bardziej seksistowski. Rostocka nie jest jedyną artystką komiksową, która pokazała się jednocześnie w polskim i zagranicznym obiegu komiksowym. Podobnie rozwija się Agata Bara. Na co dzień mieszka w Niemczech, gdzie pracuje w agencji reklamowej, a wiosną tego roku wraca na swoją macierzystą uczelnię w Essen, by wykładać na wydziale ilustracji i rysunku. To właśnie tam, studiując komunikację wizualną, trafiła pod skrzydła Martina Tom Diecka oraz Ulfa K., którzy są jednocześnie wykładowcami i znanymi twórcami niemieckiego komiksu alternatywnego. Demony przeszłości Edukacja pod ich okiem dała świetne efekty w postaci krótkiego, kameralnego, ale nasyconego emocjami komiksu „Ogród”. Jego akcja dzieje się na śląskiej wsi w czasach PRL, a głównym bohaterem jest starzec, do którego wracają demony z przeszłości – w czasie drugiej wojny należał do granatowej policji i na rozkaz Niemców brał udział w egzekucjach. Dziś dawnym kolaborantem targają wyrzuty sumienia, a komunistyczna rzeczywistość splata się z trudną pamięcią o przeszłości. Co nieczęste w polskich komiksach historycznych, komiks Bary pozostawia wiele niedopowiedzeń, przemilczeń i niejasności, zostawiając czytelnikowi możliwość oceny postępowania bohatera. Bara zapewnia, że fabularne niedomówienia były celowym chwytem. – Nie chciałam niczego do końca dopowiedzieć, bo w rzeczywistości często tak jest: o niektórych rzeczach po prostu się nie mówi – tłumaczy. – Ze wstydu lub innych powodów. A jednak one zawsze tam są, w podświadomości. Jako mocne wspomnienia, których nie da się wymazać. Przyznaje, że nie miała problemów z wydaniem swojego komiksu w Niemczech, a ze względu na polsko-niemiecką tematykę zależało jej na tym, by album ukazał się w obu krajach. W tym roku chciałaby zacząć pracę nad kolejnym projektem, choć – jak twierdzi – pracuje wolno i rysowanie zajmuje jej sporo czasu, szczególnie że na brak zajęć w agencji reklamowej nie narzeka. Czy w ślad za Barą i Rostocką pójdą kolejne polskie autorki? Wszystko wskazuje na to, że tak. Już dziś Renata Gąsiorowska publikuje w międzynarodowym magazynie komiksowym „kuš!”, a młoda rysowniczka, ukrywająca się pod pseudonimem Maria Inez, stale współpracuje z poczytnym amerykańskim magazynem internetowym dla nastolatek Polskie autorki potrafią zatem przecierać sobie szlaki. Wpuściły wiele świeżego powietrza do rodzimego komiksu na polu dobrego rysunku, ciekawych fabuł, a dodatkowo pozmieniały w nim hierarchie, stawiając autorów do kąta – szczególnie gdy chodzi o obrazkowe autobiografie i komiks historyczny. Panie przodem? Jak najbardziej.

Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Pls. Miałam takie zadanie na polski że trzeba zrobić komiks. Doradźcie mi pls o czym mogę zrobić ten komiks MozgOdpowiadajacy MozgOdpowiadajacy
zapytał(a) o 14:08 O czym można zrobić komiks? O czym można zrobić komiks, którego bohaterką będzie pewna dziewczyna?Tylko nie o tym, że poznaje jakiegoś chłopaka itp. Niee...ona nie ma mocy do ratowania świata ;)Mówiłam, że nie o tym, że kocha jakiegoś chłopaka ;)To też niee/Ale dzięki, że się staracie ;)Nie, nie na Musi być dłuższy ;) Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-05 13:16:14 Odpowiedzi O dziewczynie której rodzina zniknęła w dziwny sposób i wyrusza na poszukiwania odkrywając swoje przeznaczenie O miłości do innego chłopaka który ma dziewczyne i ta dziewczyna wyjeżdża na zawsze do innego kraju a ta pierwsza z nim chodzi Różności ...Może zostać jakaś bohaterką, może kogoś ratować Może wstąpić do mafii , może znaleźć jakiegoś robota .Co zrobisz zależy od ciebie .Powodzenia No to on nie zwraca na nią uwagi ... A ona coś tam zrobiła No i on ją zauważył i dalej nie wiem ... xD MOżna napisać romans, tragedię, Slice of life (jeśli czytasz mangę lub oglądasz anime to Lucky Star to dobry przykład tego gatunku), komedię. Hmmm jest dużo pewnych dziewczyn wiesz?
Bezimienny może zrobić z niej rozgrzaną stal, wkładając ją do paleniska, a po dalszej obróbce stworzyć niewykończony miecz. Pręty stali można kupić od kowali: Huna w Starym Obozie oraz Darriona w Obozie Bractwa, a także znaleźć w skrzyniach – w kuźni Huna i zamkowej (a także w składziku Skipa) oraz tej w obozie na bagnie.
>> PORADY RÓŻNE dropdown tutorio Obszerna (lecz bardzo zróżnicowana jakością) baza tutoriali na serwisie DrunkDuck Klik Gdzie możesz wrzucić swoje prace? Sprawdź w dziale Linki. Oprócz wymienionych tam stron polecam także założenie darmowego (lub płatnego jedynie przy aktywacji konta ok. 2-3 zł) bloga. Blogi są łatwe w obsłudze oraz umożliwiają stałe obserwowanie Twoich prac przez innych użytkowników. Najpopularniejszym serwisem blogowym wśród komiksiarzy jest >> TWORZENIE SCENARIUSZA Dobry scenariusz podstawą dobrego komiksu. Najlepiej o sztuce tworzenia ciekawych historii opowiedzą sami twórcy, z którymi w ramach bloga Wywiadówka rozmawia Tomasz Kontny. Zachęcam do lektury: Klik >> TWORZENIE PLANSZY / KADRU Przed przystąpieniem do rysowania planszy, warto wykonać storyboard, czyli szybki szkic strony. Dzięki niemu widać, czy niepotrzebnie nie powtarzasz ujęć, który kadr lepiej powiększyć, który pomniejszyć, gdzie umieścić dymki itd. Warto też zastanowić się, czy docelowo Twoja plansza ma pozostać czarno-biała, czy będziesz ją później kolorować. Przykład storyboardu Kazu Kibuishi Klik Maciej Mazur tworzy kadr Klik Tworzenie kadru-ilustracji Klik Tutorial Poinko Klik Do poczytania: jak powstaje strip komiksowy? Klik Tutorial Dark Wings Webcomic (trochę słabszy) Klik >> KOLOROWANIE Baza informacji nt. kolorowania komiksów na komputerze Klik Tomasz Leśniak Klik Klik Blueskunk Klik >> PROGRAMY KOMPUTEROWE Bardzo pomocne przy pracy z komputerem są tutoriale photoshopowe, gimpowe, corelowe itd. Można je znaleźć na wielu stronach, np. Klik Klik Klik >> SKANOWANIE Mimo że na komputerze efekty skanowania często wydają się zadowalające, warto zgłębić temat, by uniknąć błędów w druku. Polecam lekturę wątku: Klik a szczególnie postów Daniela Chmielewskiego, którego pozwolę sobie zacytować:"Czarno-białe: Skanuję w 600 dpi w kolorze, bo zapominam zawsze przełączyć na skalę szarości. W fotoszopie daję skalę szarości i robię z tego 1200 dpi. Wtedy skaluję do konkretnej matrycy danego zinu/komiksu. Gdy już mam właściwy rozmiar to robię na jakiś skomplikowany fragment zbliżenie np. 200% (to musi być zbliżenie 25, 50, 100, 200, etc, nie te pośrednie, bo program źle wyświetla). Potem idę do Obrazek>Dopasuj>Próg i tam suwakiem bawię się, aż to co mam na ekranie jest jak najwierniejsze temu, co mam na kartce. I voila. Oczyścić trochę pyłków ze skanera i innych takich. A potem zmienić na bitmapę. Zapisać jako tiff z kompresją LZW i wysłać. Dzięki temu mamy pewność, że będzie totalna brzytwa, a nie jakieś ząbkowane linie i inne szajsy. *** Jest bardzo przydatny myk, co w liternictwie bardzo mi się przydaje. Wykreślam linie i wszystko co muszę szkicuję zwykłą niebieską kredką. Potem daję tusz, ale już nie bawię się gumką, która zawsze szkodzi zwłaszcza cienkopisom. Skanuję z tym niebieskim szkicem widocznym w RGB! Następnie w fotoszopie daję 1200 dpi w RGB (by jak najmniej straciło przy tym, co teraz nastąpi) i wchodzę do Obrazek>Dopasuj>Barwa/Nasycenie i w menu wybieram Cyjany i przesuwam suwaki Nasycenia i Jasności do +100, następnie wybieram Niebieskości i to samo robię. Niebieskie ślady powinny zniknąć, lub być tak słabe, że wystarczy teraz zmienić na skalę szarości i delikatnie nasycić w poziomach czerń i biel i jest perfect. *** Jak coś jest w skali szarości, to daję 300 dpi, skala szarości, tiff. Ale jak dotychczas nie byłem zadowolony z żadnych rezultatów. Jak ktoś wie jak zrobić, by linie były jak najostrzejsze i by pismo nie było ząbkowane, to proszę dać znać."
\n o czym można zrobić komiks na polski
Pełniący obowiązki prezydenta Warszawa Kazimierz Marcinkiewicz ogłosił konkurs na komiks o tematyce warszawskiej, inspirowanej historią lub legendami Warszawy oraz konkurs plastyczny dla OSZCZĘDZASZ 2,40 ZŁZeszyty Komiksowe - 24 - Nowe pokolenie polskich twórców taniejWydawnictwo:Instytut Kultury PopularnejCena detaliczna:24,90 zł22,50 złzobacz opcje wysyłkiInpost Paczkomaty 24/79,99 złKurier Inpost10,99 złKurier FedEx12,99 złKurier Pocztex 48h11,99 złOrlen paczka8,99 złOdbiór osobisty0 złPrzy płatności za pobraniem do ceny wysyłki należy doliczyć5,00 złWysyłka zagranicznaDostępność:24h OPIS Drodzy Czytelnicy, Mówienie o pokoleniowości może wydawać się niektórym podejrzane. Coś, co kilkadziesiąt lat temu ułatwiało naukowcom porządkowanie materiału badawczego i tworzenie syntez, dziś w dobie Internetu, błyskawicznego przepływu informacji, następujących po sobie mód, niewyobrażalnie większych niż jeszcze piętnaście, dwadzieścia lat wcześniej możliwościach publikowania, a tym samym zaistnienia twórcy w powszechnej (a przynajmniej środowiskowej) świadomości – raczej zdaje się przeszkadzać niż pomagać. Dlaczego? Ponieważ wszystko, co wymieniliśmy powyżej, sprawia, iż niegdyś oczywiste elementy każdej zmiany warty (data urodzenia, wspólna estetyka, przeżycie pokoleniowe, ideowa walka z poprzednikami) dziś przestają się liczyć. Wszystko się miesza i nakłada na siebie. Trwa przez chwilę i znika. Niezmienny pozostaje jedynie fakt, że wciąż pojawiają się nowi twórcy, których – w naszym przekonaniu – da się, a nawet trzeba (z uwzględnieniem każdej indywidualności) porównywać, zestawiać, grupować, dążąc do tego, co cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem środowisk naukowych – do syntez. W tym numerze postanowiliśmy wstrzymać się z osądami i oddać głos twórcom. Zwróciliśmy się do artystów, których w naszym przekonaniu da się połączyć słowem „pokolenie”, choć każdy z nich reprezentuje inną jego część, korzystając w odmienny sposób z możliwości oferowanych przez obecny rynek. Są tu więc twórcy mainstreamowi bardziej (Podolec i Kucharska) i mniej (Skrobol) aktywni, jest artystka łącząca dwa bieguny rynku – oficjalny i niezależny (Krztoń), są w końcu twórczynie zadomowione w środowiskach niezależnym (Okrasa) i internetowym (Witerscheim). Całość domykają wywiad z Wojciechem Szotem (wydawcą odpowiedzialnym za serię „Nowy komiks polski”) oraz naszymi młodymi współpracownikami (rówieśnikami wypowiadających się w tym numerze artystów), którzy – mamy takie przeczucie – swoją obecnością i zaangażowaniem także zaświadczają o zachodzących zmianach, które jeszcze kilka lat temu były nie do pomyślenia. To, co zapewne uderzy czytelników, to raczej nietypowa dla polskiego komiksu dominacja pierwiastka kobiecego. W związku z tym, że zgadzamy się z tezą o jeszcze wciąż widocznym mizoginizmie polskiego środowiska komiksowego oraz dostrzegamy coraz większą aktywność kobiet, postanowiliśmy odwrócić pozornie oczywiste proporcje. Ale żeby nie było, iż brakuje w tym numerze analiz, polecamy zróżnicowany i niezwiązany z tematem przewodnim numeru blok naukowych analiz, a także ilustracje i komiksy (a nawet opowiadanie!) twórców, którym nie patrzyliśmy w metryki (jakże cieszy nas – oczywiście między innymi – powrót na nasze łamy Krzysztofa Gawronkiewicza). Zapraszamy do lektury, Michał Błażejczyk i Michał Traczyk Spis treści numeru Projekt graficzny: Dennis Wojda Okładka: Marcin Podolec Nowe pokolenie polskich twórców komiksu Komiks: Zaliczenie Jakub Babczyński (sc. i rys.) Ciągle czerpię z życia Z Marcinem Podolcem rozmawiał Tomasz Pstrągowski Tomasz Pstrągowski: Czytasz komiksowe reportaże? Marcin Podolec: Nie. TP: Nawet klasyków? Joe Sacco, Guy Delisle… MP: Guy Delisle’a znam. Sacco nie. Wiele lat temu czytałem Mausa Arta Spiegelmana. Kojarzę wydane w Polsce prace Igorta. To tyle. TP: Nie interesuje cię to? MP: W ogóle nie czytam dużo komiksów. A jeżeli już, to tytuły, które mnie inspirują graficznie. Swego czasu objawieniem byli dla mnie Bastien Vives, Manuele Fior i Gipi. Staram się zbierać wszystko, co wydali. Nawet w językach, których nie rozumiem. W wolnym czasie czytam książki i oglądam filmy. W lekturach komiksowych mam duże braki. Wstyd. […] Komiks: Szkicownik Krzysztof Gawronkiewicz (sc. i rys.) Taki mały Krztoń Z Anną Krztoń rozmawiali Dominika Gracz i Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Kiedy zaczęłaś poważnie myśleć o rysowaniu? Anna Krztoń: W okolicach drugiej klasy gimnazjum zaczęłam się zastanawiać nad liceum plastycznym, ale ten pomysł wzbudził w rodzinie trochę kontrowersji. Wypracowano kompromis: pójdę do ogólniaka, ale jeśli dalej będę chciała rysować, to mogę iść na studia na Akademii Sztuk Pięknych. W gimnazjum chodziłam na kółko plastyczne, w liceum jeździłam na zajęcia z rysunku i malarstwa do Katowic. Ale w sumie na pierwsze „poważne” zajęcia z rysunku sztalugowego chodziłam chyba w wieku jedenastu czy dwunastu lat – były na ciemnym, zawalonym przyrządami malarskimi stryszku, byłam tam najmłodsza (pozostali uczestnicy przygotowywali się do egzaminów na ASP) i z tego wszystkiego najlepiej zapamiętałam niebieskie żarówki i opowieść profesora Lubosa (prowadzącego te zajęcia) o tym, jak w czasie wojny w ogóle nie mieli papieru i rysowali na kartkach tak długo, aż były zupełnie czarne. […] Robię komiksy, bo mnie to jara Z Sebastianem Skrobolem rozmawiała Aleksandra Sikorska Aleksandra Sikorska: Czy jesteś zadowolony ze swojego ostatniego projektu – zbioru komiksów Mute? Sebastian Skrobol: Trudno powiedzieć, bo te komiksy powstawały osiem lat. Istnieje ryzyko, że coś, co zrobiłem osiem lat temu… może mi się już nie podobać. Mam krytyczne podejście do tego, co robię. I zawsze szukam błędów i rzeczy, które mógłbym zrobić lepiej. Z drugiej strony, do większości projektów mam sentyment… Fajnie, że udało mi się to skończyć, wydać, zamknąć temat. Więc tak, chyba jestem zadowolony. […] Ilustracja: Szczuroptor Rys. AnFau Ilustrator musi być gotowy przyjąć krytykę Z Nikolą Kucharską rozmawiał Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Kiedy zaczęłaś na poważnie rysować? Nikola Kucharska: Zależy, co rozumieć pod pojęciem „na poważnie”. Chyba na każdym etapie mojego życia byłam przekonana, że rysowanie to bardzo poważna sprawa. Jeżeli pytasz o jakiś przełomowy moment w mojej rysunkowej karierze, to chyba było to wtedy, kiedy rysowałam komiks na konkurs Praga Gada. Jest w tym komiksie kadr, w którym dziadek karmi gołębie. Byłam z tego rysunku wyjątkowo dumna. Za każdym razem kiedy na niego patrzałam, to puchłam z dumy jak czerwony balonik i byłam stuprocentowo pewna, że zrobiłam świetny komiks. […] Komiks: Exist Monika Laprus-Wierzejska (sc. i rys.) To postacie mają mi tworzyć historie Z Katarzyną Witerscheim rozmawiali Dominika Gracz i Maciej Gierszewski Dominika Gracz: Na swoim koncie na Patreonie twierdzisz, że od zawsze chciałaś tworzyć komiksy. Więc jak on wyglądał – Twój pierwszy komiks? Katarzyna Witerscheim: Pierwszy w swoim życiu komiks zrobiłam, mając lat jedenaście. Wtedy to wraz z przyjaciółką z podstawówki tworzyłyśmy swoje „magazyny” z krótkimi komiksami, których fabuła kręciła się wokół wykreowanych przez nas postaci. Coś na wzór wydawanego magazynu „Kaczor Donald”. Kartki składane w książeczkę, zszywane kolorową muliną, wszystko rysowane długopisem. Nawet dodawałyśmy do tego jakieś ręcznie robione, papierowe gadżety! Starałam się tworzyć takie „dzieło” raz na dwa tygodnie, a po „wydaniu” komiks wędrował po kolegach i koleżankach z podwórka, bloku, szkoły. […] Pracuję w bardzo fajnej korporacji Z Barbarą Okrasą rozmawiała Dominika Gracz Dominika Gracz: Czy korporacje rzeczywiście nie są tak fajne, jak myśleliśmy? Barbara Okrasa: Jeśli chodzi o mnie, to ja pracuję w bardzo fajnej korporacji. Wiem, że każda korporacja żyje własnym życiem i na innych zasadach. Dlatego myślę, że trzeba zrobić dobry wywiad środowiskowy, zanim podejmie się pracę w wymarzonej korporacji. Zamiast słowa „fajne” można użyć słowa „ciekawe”, bo każda korporacja działa jak kult. […] Ilustracje: Warchlaki Rys. Barbara Okrasa Coś jeszcze można zmienić! Z Wojciechem Szotem rozmawiał Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Jak postrzegasz misję wydawnictwa? Czy powinno, z zasady, wspierać polskich twórców? W jaki sposób? Czy tylko publikując? Wojciech Szot: To jest kiepski rynek, z beznadziejną stopą zwrotu i wielkim ryzykiem, dlatego, żeby w to wchodzić, trzeba mieć poczucie misji. Nigdy nie ukrywałem, że zarabiam na księgarni komiksowej i celem wydawnictwa jest nieprzynoszenie strat. Zarobek jest mile widziany, ale nie jest jedynym celem. Celem często bywa moje hedonistyczne zadowolenie, że udało się znowu zrobić coś ciekawego, i radość twórców. Moim celem zawsze jest, by komiks był obecny w mainstreamowych mediach, w dyskursie popkulturowym. Też w tym inteligenckim, wciąż mającym problem z akceptacją tej formy. […] Komiks: Tomasz Niewiadomski Invention of Time (sc. i rys.) Mityczni młodzi Młodych redaktorów przepytywał Michał Błażejczyk Michał Błażejczyk: Od lat wszyscy piszą, że młodzi komiksami się nie interesują: bo gry wideo, bo seriale, bo drony; długo można by wyliczać. A Was komiks interesuje. Dlaczego? Dominika Gracz: W tym stwierdzeniu zawiera się kilka tematów do dyskusji. Po pierwsze, kim są mityczni „młodzi”? Bo ja na przykład czuję się całkiem młodo, ale zapewne chodzi Ci o nastolatków. Niemniej należałoby zastanowić się nad jakąś granicą. Po drugie, wydaje mi się, że ludzie często zaczynają interesować się komiksami właśnie ze względu na filmy, seriale czy gry – rozrastające się uniwersum jest sprzedawane w kolejnych formach i ktoś, kto sięgnął po jedną jego wersję, może sięgnąć również po drugą. Po trzecie, jeśli mówiąc o komiksach, masz na myśli komiks europejski czy amerykański, to tak, zapewne większość czytelników to osoby dorosłe. Ale jeśli uwzględnimy mangę i komiks azjatycki w ogóle, to nagle okaże się, że wśród ich czytelników dominują właśnie nastolatkowie. […] Ilustracja: Rys. Katarzyna Olbromska „Starcie czeskiego detektywa z amerykańskim gangsterem w płonącym magazynie” Początki czeskiego komiksu przygodowego Tomáš Prokůpek (tłum. Paweł Adamiak) Aż do roku 1934 komiks w Czechosłowacji traktowano jako „żartobliwe obrazki”. Jego tematyka była w większości humorystyczna lub satyryczna, a rysownicy operowali w mniejszym lub większym stopniu groteskową hiperbolą. Nikt nie pokusił się o stworzenie bardziej obszernego dzieła z wyraźną narracją, którego głównym celem byłoby zaoferowanie czytelnikom ekscytującej lektury. Wprawdzie w czasopismach oraz dziecięcych dodatkach do gazet okazjonalnie ukazywały się dłuższe serie, najczęściej przedstawiające wyprawy chłopięcych bohaterów do egzotycznych krain, jednak zawsze były to cykle luźno powiązanych ze sobą epizodów, w których najważniejszą rolę odgrywał humor. […] Ilustracja: Sny Rys. AnFau Patrzenie poprzez fragmenty Komiksowy dziennik Aleksandra Zografa Pozdrowienia z Serbii Justyna Czaja Tekst ukazał się pierwotnie w „Images” 2012, nr 19, vol. X, s. 57-65. […] W przypadku komiksów Zografa trudno mówić o związkach zachodzących pomiędzy ukazywanymi zdarzeniami, sytuacjami, i to zarówno w odniesieniu do kolejnych kadrów, jak i kolejnych plansz. Zmieniające się daty dzienne i roczne wskazują co prawda na upływ czasu, ale nie decydują o „związkach następstwa w czasie”. Elementem łączącym wszystkie zebrane w antologii Pozdrowienia z Serbii. Dziennik komiksowy z czasów konfliktu w Serbii komiksy oraz komiksy w obrębie poszczególnych cykli (Życie pod sankcjami, Pozdrowienia z Serbii i Dziennik Aleksandra Zografa) nie jest ciągłość akcji opartej na związkach czasowych i przyczynowo-skutkowych. […] Śmierć w kadrze – umieranie w perspektywie dziecka Łukasz Słoński Przeglądając teksty poświęcone tanatologii, można odnaleźć nawiązania do komiksów, choć te wydają się być kojarzone przede wszystkim z historiami fantastycznymi. Michel Vovelle, autor monumentalnego dziełaŚmierć w cywilizacji Zachodu, przyglądając się kulturze masowej z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, skupia się na tekstach przywołujących topos śmierci. Zainteresowanie badacza dotyczy również komiksów: „Śmierć miewa się jeszcze lepiej, a komiks wciąż przedstawia ją jako kościotrupa, wedle odwiecznej konwencji. Sama śmierć ustępuje miejsca zmarłym, którzy całkowicie opanowali kulturę popularną”. […] Komiks: Ślimaki matki. Sen Beata Sosnowska (sc. i rys.) Darwyn Cooke – komiksowe „filmy rysunkowe” w stylu lumi-noir Tomasz Żaglewski 14 maja 2016 roku stał się kolejną smutną datą w kalendarzu miłośników komiksu. Tego dnia wszystkie portale społecznościowe i media branżowe obiegła informacja o śmierci Darwyna Cooke’a – jednego z najbardziej oryginalnych współczesnych artystów komiksowych. O skali znaczenia i popularności Cooke’a zaświadczyła niemalże od razu rzesza fanów jego twórczości, angażując się w różnorakie akcje mające upamiętnić dorobek tego niezwykłego scenarzysty i rysownika. Wśród jakkolwiek słusznych aktów publicznego uwielbienia dla prac, takich jak Nowa granica czy Parker, mnie osobiście zabrakło jednak próby bardziej systematycznego namysłu nad dorobkiem i artystycznym znaczeniem spuścizny Darwyna Cooke’a. Taką próbę – jak sądzę – warto podjąć właśnie z racji niepowtarzalnego stylu, który wraz ze śmiercią wspomnianego autora definitywnie przeszedł do historii. […] Mroczny reboot Michał R. Wiśniewski Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałby Tytus, gdyby urodził się sześćdziesiąt lat później? Czarny sześcian na pierwszy rzut oka wydaje się monolitem, z bliska widać wygrawerowane laserowo w matowym plastiku oznaczenia, klapkę skrywającą porty serwisowe i otwory wentylacyjne. Cichy szum wskazuje na to, że urządzenie jest włączone. Czerń sześcianu kontrastuje z fluorescencyjną bielą pomieszczenia i podestu, na którym jest umieszczony. Gruby kabel elektronicznej pępowiny, wpięty w plecy kostki, spływa swobodnie z podestu, kryjąc swój nadmiar w leżącej na podłodze pętli, a potem niknie w niestandardowym gnieździe umieszczonym w ścianie. […] Ilustracja: Od środka Rys. Agnieszka Gojska Ilustracja: Z zewnątrz Rys. Agnieszka Gojska Historia obrazkowa Marek Starosta Na przełomie kwietnia i maja tego roku w ramach włoskiego festiwalu komiksowego w Neapolu odbyła się wystawa polskiego komiksu historycznego. Napoli COMICON to druga co do wielkości impreza komiksowa we Włoszech. Największa odbywa się ponoć w Lukce. Mówi się, że Lukka niedawno wyprzedziła pod względem frekwencji Angoulême i jest największym festiwalem komiksowym w Europie. Napoli COMICON byłby w takim razie trzecim pod względem wielkości festiwalem na kontynencie. Dyrektorem COMICON-u jest Claudio Curcio, uważany przez wielu za najważniejszego w tym momencie menadżera komiksu w Europie. […] Komiks: Przypadki Ireny Krzysztof Otorowski (sc. i rys.) Dwa projekty Paweł Gąsowski Recenzja książki Michała Wróblewskiego Powieść graficzna. Studium gatunku w perspektywie kognitywistycznej Książkę Powieść graficzna. Studium gatunku w perspektywie kognitywistycznej Michała Wróblewskiego przeczytaliśmy we dwóch – obok Pawła Gąsowskiego – badacza komiksu, usiadł Paweł Gąsowski – literaturoznawca. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że naszą opinię również powinniśmy wyrazić wspólnie – w Powieści graficznejdostrzegliśmy bowiem dwa projekty, których powodzenie, w naszej opinii, należy ocenić w sposób diametralnie odmienny. […] Jerzy Wróblewski okiem Macieja Jasińskiego Adam Rusek Recenzja książki Macieja Jasińskiego Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych Komiks polski liczy sobie mniej więcej sto lat, ale pierwsi krajowi komiksiarze – artyści poświęcający się przede wszystkim temu gatunkowi, nie traktujący go jako uboczne i nieco wstydliwe zajęcie, uprawiane wyłącznie dla finansowych profitów – zaistnieli na prasowym rynku nieco później, dopiero w latach czterdziestych (Henryk Jerzy Chmielewski) i pięćdziesiątych (Janusz Christa i Jerzy Wróblewski) ubiegłego stulecia. Aż do ubiegłego roku nie ukazały się w naszej ojczyźnie książkowe biografie tych (ani też żadnych innych) sławnych komiksowych twórców. Za to w 2016 roku opublikowano aż dwie i obie dotyczyły tej samej postaci: Jerzego Wróblewskiego! […] Rozdwojenie monografii Michał Traczyk Recenzja książki Marcina Jaworskiego Urodzony, żeby rysować. Twórczość komiksowa Jerzego Wróblewskiego […] rok 2016 przyniósł dwie książki poświęcone Jerzemu Wróblewskiemu: Jasińskiego publikację o asekuranckim tytule Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych oraz Urodzony, żeby rysować. Twórczość komiksowa Jerzego Wróblewskiego Marcina Jaworskiego (w przypadku tej drugiej na stronie tytułowej jako data wydania widnieje rok 2015). Książki, choć poświęcone jednemu człowiekowi, diametralnie od siebie różne. Odmienne pod względem koncepcji, metodologii i realizacji, napisane przez autorów o innych zakresach kompetencji, a także doświadczeniach. Najkrócej rzecz ujmując, podczas gdy książka Jasińskiego jest fanowską propozycją spojrzenia na uwielbianego twórcę, Jaworski zaserwował odbiorcom pozycję stricte naukową. […] Na siódmej ścieżce Przemysław Zawrotny Recenzja komiksu Henryka [Bartka Glazy] Tylko spokojnie Czy temat choroby w autobiograficznej opowieści łatwo zbanalizować? Mimo wszystko chyba nie, w końcu każda jednostkowa historia to rzecz o doświadczeniu konkretnego człowieka. Trudno, by bolesne opowieści nie budziły w czytelnikach szacunku jeszcze przed rozpoczęciem lektury (tego wymaga elementarna empatia), a przed autorami nie stawiały wymagań wyższych niż w przypadku przyjemniejszych opowieści. […] W skrócie Damian Kaja Jak schudnąć 30 kg? Prawdziwa historia miłosna Relacja prawdy i fikcji w komiksie Tomasza Pstrągowskiego i Macieja Pałki jest mniej więcej taka, jak wniosek płynący z zestawienia komunikatów zawartych na pierwszej i ostatniej stronie okładki (w tytule mowa o zgubieniu 30 kg wagi, zaś w biogramie skrupulatnie wyliczona zrzutka wynosi 34,5 kg), i zamyka się w słowie: zaokrąglenie. Autobiografizm jest nie tylko postawą, ale i strategią artystyczną, toteż lubi zdania obłe i figle-migle z czytelnikiem. Lista polskich nowości Tomasz Kontny Ilustracja: Zabawa Łukasz Żur (sc. i rys.) Lista recenzji jest pusta LDJPt.
  • i1m6pntpu4.pages.dev/75
  • i1m6pntpu4.pages.dev/294
  • i1m6pntpu4.pages.dev/373
  • i1m6pntpu4.pages.dev/145
  • i1m6pntpu4.pages.dev/195
  • i1m6pntpu4.pages.dev/268
  • i1m6pntpu4.pages.dev/182
  • i1m6pntpu4.pages.dev/96
  • i1m6pntpu4.pages.dev/258
  • o czym można zrobić komiks na polski